RADOSTEK
Radostka wymyśliła jedna z naszych nauczycielek od biologii. Było to ponad 20 lat temu, gdy w naszym systemie oświatowym pojawiło się gimnazjum. Pani Kasia zaproponowała, abyśmy adoptowali na odległość osiołka z warszawskiego ZOO. W tamtym czasie mieliśmy już doświadczenie z taką adopcją, gdyż naszym podopiecznym był Shumbusho – osierocony chłopiec w Ruandzie, któremu opłacaliśmy edukację, więc bez wahania zagłosowaliśmy za osiołkiem, któremu pani Kasia nadała imię Radostek. Po kilku latach okazało się, że Radostek został mamą – urodziło się jej potomstwo (stąd ten znak zapytania), ale postanowiliśmy, że pozostawimy jej męskie imię, które kojarzy się z naszym osiedlem. Co roku zbieramy 1200 zł, żeby naszej podopiecznej nieco poprawić warunki bytowe. Śmiejemy się, że jesteśmy jedyną szkołą, w której nie będąc osłem można mieć osiołkowe potomstwo.
Radostek to nie jedyne stworzenie, którym się zaopiekowaliśmy na odległość. Po wielkim pożarze w Australii ponad dwa lata temu zaadoptowaliśmy dwa poparzone i ciężko poszkodowane misie koala, których australijscy lekarze przywracają do zdrowia i życia w naturze. I tak te sympatyczne misie mają
w naszej szkole kilkudziesięciu młodych sympatycznych rodziców.